Kiedy przychodzi ten czas gdy odwiedza nas Filip czuję lekką
nostalgię i choć jego wizyty są bardzo miłe to wiem, że oznaczają zbliżającą się
jesień a upałów mi nigdy nie dość. Kim jest Filip? Jakoś tak wyszło, że nie
przedstawiłam Wam go mimo, że odwiedza nas już od trzech lat. Filip to jeż który
o tej porze roku stołuje się oraz pomieszkuje na naszym tarasie w drewnianym
domku. Uwielbia owoce, kocha obierki z ogórka(wie co dobre dla urody :)) ale nie pogardzi też
mięsem. Jest uroczy gdy wysuwa w moją stronę swój nosek i nawet nie przeszkadza
mu gdy go maltretuję fleszem od aparatu ponieważ oczywiście Filip odwiedza nas
wieczorami.
Koniec lata. A jeszcze chwilę temu było tak gorąco. Dziś tak
nagle zrobiło się prawdziwie jesiennie z wiatrem i deszczem. Niestety
nieodwołalnie i nieodwracalnie zawitała do mnie jesień. W tym roku wiosna jaki
lato przyniosły przepiękną pogodę więc nie mogę narzekać, oby tak było co roku.
Dzięki tak wspaniałej pogodzie wiosną i
latem wyjątkowo wszystkie dziko rosnące
drzewa owocowe obsypały się owocami.
Nawet nie wiedziałam, że wokół mnie rośnie tyle dzikich jabłoni, śliw i
gruszy. Owoców nam nie zabraknie z
pewnością. Mam mnóstwo przetworów na zimę a to z pewnością nie koniec, ponieważ
właśnie teraz dojrzewają jabłka w ogrodzie moich rodziców więc to będzie bardzo
„jabłeczny” wrzesień . Już wkrótce podam Wam fenomenalny przepis na ciasto z jabłkami, które zawsze wychodzi , jest banalne w wykonaniu i pyszne. Dziś
jeszcze zapraszam na słoneczne zdjęcia by ocieplić smutną, deszczową
rzeczywistości.
Nasz jeż Filip
♥
OdpowiedzUsuńCudowne zdjęcia :) Bardzo fainy post. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
OdpowiedzUsuń... i jeżyk na koniec :)
OdpowiedzUsuń... a jabłka to już pewnie zjedzone :)
Uwielbiam jabłka prosto z drzewa. Mają cudowny smak, zupełnie inny niż te kupowane w sklepie.