Dziś zawitało wreszcie długo oczekiwane przeze mnie słońce. Ogromnie za nim tęskniłam bo bez niego marnie funkcjonuję. Generalnie jesienią jestem na nie, i tylko w takie dni jak dziś pojawia się u mnie uśmiech. Mam nadzieje, że słońce zostanie ze mną chociaż na kilka kolejnych dni. W lesie nie znalazłam grzybów, pewnie dlatego, że marnie potrafię ich szukać ale za to znalazłam pomidory koktajlowe, które same wyrosły. Zbiory w każdym razie się odbyły i nie wróciłam do domu z pustymi rekami. Mimo to, że słońce pocieszyło mnie odrobinę, coraz częściej zaczynam wyruszać w sentymentalne podróże do wspomnień. Zawsze tak mam o tej porze roku i zawsze strasznie nie lubię takiej siebie. Uciekam w takim razie szukać swoich jesiennych umilaczy o których pewnie niedługo wam opowiem :)

Miłej niedzieli Wam życzę :)